czwartek, 3 kwietnia 2025

Kingdom of Blood - opowiadania

Od Białego do Shori

Biały był poddenerwowany stratą całego kilkugodzinnego i żmudnego zbioru. Nie dał tego po sobie jednak znać, gdy zobaczył kto jest sprawcą całego zamieszania.

"To szczenię..." pomyślał. "Co ono robi tu tak samo w tym lesie?"

Rozejrzał się dookoła w nadziei, że... W sumie nie wiedział jakiej nadziei. Nie wiedział, czy woli czy nie woli mieć jeszcze do tego konfrontację z dorosłym opiekunem młodego wilczka. Opiekunowie i rodzice szczeniąt w tych czasach są obecnie... nieprzewidywalni. Z jednej strony mógłby trafić na kogoś, kto całą winę za zdarzenie zrzuci na niego (zamiast na nieuważne szczenię z głową w chmurach!), z drugiej strony chciał być pewny, że może pójść dalej, zostawić tą skrzydlatą kulkę za sobą.

"Czym ja się przejmuję?", wzruszył ramionami sam do siebie. Wyminął małą wilczycę.

- Nie - odpowiedział jej krótko - Nie jestem nawet pewny czy wiesz co zbierać.

Nie interesują go wyłącznie grzyby jadalne. Niektóre trujaki również mają swoje zastosowanie w medycynie. To wiedział sam lepiej niż ten mały podrostek. 

Idąc dalej, poczuł, że coś mu chrupnęło pod łapą. Spojrzał na ziemię. Kosz, który niosła mała, leżał kilka kroków dalej, a części jego spodu rozrzuciły się teoretycznie wszędzie. 

-Mhmm - mruknął i spojrzał na nią zza ramienia - Będą kłopoty. - stwierdził - Takie kosze nie są tanie.

Mała wstrychnęła coś pod nosem i zastrzygła uszami jak młoda łania. Chwilę zamilkła, po czym wypaliła:

- Mam pewne zapasy ziół i grzybów. Mogę Panu oddać ich część w ramach rekompensaty za te. - powiedziała pewnie, wskazując na stertę grzybowych pozostałości. - Trzeba jednak podejść po nie kawałek. W kierunku jeziora Arkane.  I no cóż... Musiałby mi Pan powiedzieć, których odmian Pan konkretnie poszukuje.

Biały nie był pewny czy do końca zrozumiał co usłyszał i co w związku z tym czuł. Na pewno kapkę litości i zażenowania, które musiał rozchodzić. "Co za głupie i naiwne szczenię", pomyślał. "Czyżby to był złoty ptaszek, który dopiero co wyleciał ze swojej klatki?"

- Dziecko... to miłe z twojej strony, że chcesz się odpłacić, ale... gdzie są twoi rodzice? Albo opiekunowie? Ktoś na pewno cię szuka, a ty szwędasz się sama po lesie. Takie szczeniaki jak ty nie powinny chodzić same.

Stanął i usiadł na wprost niej. Zlustrował ją wzrokiem, szukając czegokolwiek, co mogłoby zdradzić czyja ona jest. Niektóre rodziny mają swoje herby i malują je na sobie by się łatwo znaleźć. Niekoniecznie zawsze, ale dość często... Tym bardziej te wyżej postawione...

-Jestem już duża. - pisnęło pod nosem to małe stworzenie przed nim, puszcząc się niczym rozdymka, kręcąc pyszczkiem w bok. To nawet rozbawiło trochę starszego wilka.

- W to nie wątpię - prychnął - A w domu to pewnie już możesz korzystać z legowiska dla dorosłych, co? - droczył się.

Jak tak na nią patrzył z góry, gdy ta miotała pyszczkiem w tę i we wtę, zauważył w końcu coś, co przybliżyłoby mu odgadnięcie do kogo należy ta przybłęda. Wzdłuż jej nosa biegła brzoskwiniowa linia, która raz po raz się pojawiała, to znikała, w zależności gdzie padały promienie słońca. Ten sam odcień miała też pod oczami w postaci kropek. 

Waderka otworzyła pysk chcąc już coś odpowiedzieć, ale w jej postawie widać było zawahanie.

- Może po porostu zabiorę jakieś zioła dla Pana i rozwiążemy tym jakoś sytuację? - rzuciła niepewnie propozycję.

- Zioła mam i ja. - na chwilę spojrzał na miejsce, gdzie wylądowały jego grzybki - Potrzebuję grzybów. Dokładniej pewnej odmiany rosnącej w górach, ale nie o tej porze roku. Będę musiał je od kogoś kupić - znów spojrzał na nią - Ale co taki mały pryszcz jak ty może wiedzieć gdzie jest najbliższy targ?

Biały wiedział gdzie jest targ i od kogo kupić grzyby. To było tylko podchwytliwe pytanie, by sprawdzić czy ona też wie i czy da się tam zaprowadzić. Będąc tam już popytałby odpowiednich osobników i z pewnością mógłby ją tam już gdzieś zostawić, nie musząc się później przejmować.

<Shori?>

piątek, 21 marca 2025

Biały do Kingdom of Blood

RZĄDZA KRWII BUAHAHAHAHA!!!!!!!!!!!!!

< PRAWA AUTORSKIE / DANE KONTAKTOWE >

Wygląd: OIP.FFZ1lzrD-PzvlzHngZvjPwHaEn (474×295)

Terry Cloth/Image Gallery | Toriko Wiki | Fandom

Autor: Terry Cloth | Toriko Wiki | Fandom

Kontakt: Gejsza. (Howrse), Gejjsza (Discord)

*Motto: "Nie silny ten, kto słabszego gnębi, lecz ten kto staje w jego obronie."

< GŁÓWNE DANE >

Godność: Godność? Od dawna nikt o to poważnie nie zapytał. Przeważnie nazywają go Biały, gdyż... jest biały. Prawdziwego imienia nie zdradził i nie zdradzi.

*Przezwisko: Biały

Płeć: Basior

Wiek: Jego wiek zależy od pory dnia, tak, dobrze czytacie. Za dnia ma 3 lata, a gdy zapadnie zmrok starzeje się do 9. To się zmienia z każdym rokiem, ponieważ ta liczba rośnie, więc to nie robi z niego nieśmiertelnego. Kiedyś, tak jak większość z nas, czego wam życzę, umrze ze starości.

Rasa: Wilk księżycowej zatoki

Ranga: Albadio

Profesja: Młodszy zielarz

Poziom: 1

< CHARAKTERYSTYKA >

Osobowość i zainteresowania:  Stary Biały to cichy, można by rzec, że zamknięty w sobie wilk. Jest tym typem, który samym swoim istnieniem w grupie wprowadza w niej spokój. Zaraża swoim spokojnym podejściem do życia. Dla niego nie ma problemu wartego wydzierania sobie futra ze stresu. On po prostu obserwuje wszystko na dużym dystansie, z dozą realistycznego myślenia.

Niegdyś był duszą towarzystwa, teraz woli trzymać się w cieniu. Nie przywiązuje uwagi do błahostek, lecz proszę go nie wystawiać na próby, cicha woda brzegi rwie. To, że jest spokojny na co dzień, nie oznacza, że nie może wybuchnąć, gdy nadejdzie na to odpowiednia chwila. Swe negatywne emocje przecedza na momenty walki o siebie lub też o innych. Proszę też mieć na uwadze, że spokojny nie oznacza miły. Nie będzie się gryzł w język, jeśli najdzie potrzeba nakierowania kogoś z głupiego pomysłu.

Twardy w postanowieniach potrafi ulec tylko dobrym pretekstom i wytłumaczeniom. I nie chodzi tu o takie "bo ktoś inny pozwolił". Trzeba mu pokazać dowód, inaczej nie ma zmiłuj się. Także schowaj swe szczeniackie wymówki w kieszeń. Na swój sposób leniwy w maksymalnej produktywności, czyli zawsze szuka łatwiejszego rozwiązania. Uważa, że to cecha każdego mądrego człowieka. Tak, trochę zawiało egoizmem. Im starszy, tym rozsądniejszy. To tłumaczy dlaczego zazwyczaj przez młodego siebie pakuje się jakiś bigos, ten szczeniak po prostu przyciąga problemy. Na ogół jest optymistycznym realistą. O ile nie zacznie myśleć o przeszłości. Wtem szybko przechodzi w stan chodzącej chmury smutku. W 90% pierw myśli, potem robi.

Uwielbia szczeniaki, w tym dobrym znaczeniu. Uprzejmy dla DAM. Z chęcią dzieli się swoją wiedzą z innymi, jeśli tylko pierw ma zaufanie do nich. A z jego zaufaniem jest jak z mgłą; niby widzisz coś przed sobą, lecz idąc przed siebie, możesz złamać sobie nos na marmurowej ścianie. Można pogadać z nim na każdy temat, ponieważ jest obeznany i nie obraża się jak ktoś nie zgadza się z jego zdaniem. Jest samowystarczalny i wstyd mu prosić się kogoś o pomoc. Wiadomo, duma i te sprawy. A sam, o ironio, wciska swoją pomoc w ręce drugiej osoby. Wie, kiedy przestać na szczęście. Nie chce przesadzać, bo może tak od siebie odpychać innych, bądź chcieć ich sobie podporządkować. Czuje wtedy rządzę władzy. Im więcej jej dostaje, tym więcej jej chce. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zupełnie jak było wtedy... Nie, nie wracajmy do tego. Było-minęło. Stary nie cierpi rozdrapywać ran z przeszłości.

Młody natomiast... oj, inna bajka. Przede wszystkim to wielka chwalipięta, narcyz, pies na baby, no i w dodatku stroszy się jak paw. Sam się ledwo powstrzymuje od wyruszania w tan od świtu do zmierzchu (a i tak mógłby posiedzieć dłużej, gdyby nie jego przypadłość). Od samej obecności przy paniach aż buzuje w nim, lecz stara się trzymać z nimi relacje na czysto platonicznym podłożu. W ogóle ze wszystkimi tak robi, każdego trzyma na dystans. Nie podchodź albo dostaniesz prztyczka w nos i spersonalizowany komentarz.

Chętnie wdraża się w każdą dyskusję i dorzuca swoje 3 grosze, przez co potem pokutuje ten starszy. To chyba przez hormony szajba mu odbija. Śmiem stwierdzić, że czasami jego zachowanie jest o krok bliskie szaleństwu.

*Znaki szczególne: Pod oczami ma podwójne, czarne "podkowy". Jego futro jest z początku szorstkie w dotyku, to głębsza warstwa jest miętsza. Jego rogówki są czarne, a tęczówka krwistoczerwona.

Ciekawostki: Wstaje z kogutami. Najczęściej można go spotkać samotnie odprawiającego rytuały nad wodą o świcie. Jeśli pogoda i pora roku temu sprzyja, z chęcią wyleguje się na kwiecistych łąkach i bierze kąpiele słoneczne. Zaraz po tym idzie na krwiste łowy, by mieć co jeść przed nocą.

Aparycja: Biały to mocno zbudowany basior, z wyglądu przypominający krzyżówkę mastiffa tybetańskiego białego z wilkiem. (Może nią jest...) Jest masywny, ba, wielkością przewyższa przeciętnego wilczka i ledwo jedna krowa wystarcza, by zaspokoić jego wilczy apetyt. Z jego wzrostem i masą ma trudności z ukrywaniem się (chyba że klimat mu sprzyja). Przez to wypracował sobie prawie niesłyszalny chód: najpierw opuszki, potem palce, następnie cała łapa. Przy jego posturze to może wyglądać komicznie, ponieważ wygląda to, jakby tańczył.

Ostrymi zębami rozrywa ciało ofiary, zadając cielesny niewyobrażalny ból. Jednak to oczu najbardziej się boją. Ponoć "bije z nich czerwona, ostrzegająca poświata, ostrzegająca, by nie zbliżać się bliżej, bo to może słono kosztować". Nie dziwić się. W końcu na taki ogon, łapy i resztę futra na pewno znalazłoby się wielu chętnych. Na pazury tym bardziej, ponieważ są tak wytrzymałe, że bez problemu może nimi kopać i atakować miesiącami do ich stępienia.

Wzrost: [ Wysokość 115 x Długość (wraz z ogonem) 250 cm (160 cm bez ogona ). ]

Waga: [około 60-75 kg. ]

Sylwetka: Masywny wilk o grubym futrze, wielkich łapach, umięśnionych kończynach, jednak chudym podbrzuszu. Kiedy jest starszy, jest bardziej zgarbiony i przybiera na wadzę, a gdzie indziej mu ubywa masy mięśniowej. 

< POWIĄZANIA >

Parner/ka: To miejsce najprawdopodobniej pozostanie puste.

Potomstwo: Być może gdzieś po świecie stąpa jego krew...

Powiązania: Ma brata oraz bratanicę 

^Historia: Biały był nieoficjalnie nadwornym medykiem króla Lorunda, zaś oficjalnie był jedynie elementem wystroju i ziarenkiem z grona jego pochlebców i przytakiwaczy. Taka była kolei rzeczy, gdyż otwarcie nie mógł się przyznać, iż wielki władca parchaty miał swoje słabości i potrzebował się leczyć (najczęściej na łeb). A to miał obolałe ścięgna, a to trafiało go niestrawność, a to konstypacja, ... Na te problemy wzywał Białego, który zdejmował je z niego jednym dotknięciem łapy. Nie narzekał, gdyż król dobrze płacił za poufność i trzymanie języka za zębami. A gdy dni w pracy były ciężkie i nie do zniesienia, zawsze pocieszał się na widok Eleaini...

Była to młoda wilczyca, dobrze rokująca początkująca wieszczka. Jej towarzystwo sprawiało, że powietrze zawsze pachniało jak wiosenny wiatr. Przy niej czuł się znów młody duchem... i tylko duchem. Pomiędzy nim a Eleaini było 6 lat różnicy, i mimo iż ona odwzajemniała jego uczucie, ich związek byłby nieowocny. W potoku nagłej idei zwrócił się do króla o pomoc, gdyż myślał sobie, że zasłużył na proszenie jego majestatu o to za swoje zasługi dla niego... Cóż, większy wiek nie zawsze oznacza, że ktoś jest mądrzejszy. Król rzeczywiście zwołał dla Białego pewnego swojego maga, lecz ten nie zadziałał tak, jak przypuszczał. Mag z pozoru odmłodził Białego, a jak się później okazało, tak naprawdę rzucił na niego urok. Za dnia był krnąbrnym młodzieńcem, którym chciał być, po zmroku zmieniał się w starego siebie. 

Okazało się, iż król, gdy tylko dowiedział się, dla kogo Biały chce się zmienić, zapałał wściekłością. Sam miał plany co do wieszczki, i te nie uwzględniały dzielenia się nią z "byle sługami zajmującymi się leczeniem kurzajek"! W dodatku ona była z wyższego rodu, a król nie pochwalał mieszania krwi z kimś niższej rangi. Postanowił go ukarać podwójnie; jednocześnie dał mu to, czego chciał, i zabrał to, czego potrzebował. Eleaini została odesłana.

Dalej historia potoczyła się tak, iż Biały odszedł zhańbiony z królewskiego dworu i żyje jak ten pustelnik. Pokutuje za swą głupotę. To zakończenie brzmi jak żart urwany w połowie, ale to tylko dlatego, że w tej historii są pewne niedopowiedziane elementy. Nie będę wam wszystkiego dopowiadać, może sami spróbujcie je z niego wyciągnąć.

< MAGIA >

Uzdolnienia magiczne: Tak

Żywioł / Zdolności: Eter; natura i światło

Zdolności: Jego główną zdolnością jest to, że potrafi przemienić energię otaczającą go w żywych przedmiotach na leczniczą moc. Działa to na zasadzie dotyku (kontaktu) z jednej strony z "dawcą" energii (może to być np. drzewo, robak, inny wilk) i z drugiej z biorcą (tym, który potrzebuje uzdrowienia). Biorca bierze energię i oddaje przez nośnik (Białego) swoją 'chorobę' dawcy. Dalej natura ma sobie sama poradzić z tym, co otrzymała.

To, jak bardzo uleczy kogoś, zależy od 3 punktów:

1) od czego bierze energię (co innego brać energię z wielkiego drzewa, a co innego od robaka)

2) w jakim stanie jest biorca (małe skaleczenie załatwi szybko, natomiast poważniejsze rany będzie musiał dłużej leczyć)

3) w jakim stanie jest on sam (energia lecząca i choroba przechodzą przez niego, jeśli on sam nie jest w dobrej kondycji, leczenie przyniesie gorsze efekty).

Druga rzecz, chociaż nie jest to zdolność, a raczej przekleństwo, to to, że za dnia jest młodym wilkiem, zaś gdy słońce zachodzi i jego miejsce zajmuje księżyc, starzeje się do 9 lat.

Umiejętności dodatkowe: Niezdobyte


< UMIEJĘTNOŚCI >

~ Łącznie: 600 pkt ~

MŁODY

Siła [Poziom 1]: ★☆☆☆☆ (70/350pkt)

Zręczność [Poziom 1]: ★☆☆☆☆ (80/350pkt)

Kondycja [Poziom 1]: ★☆☆☆☆ (70/350pkt)

Inteligencja [Poziom 1]: ★☆☆☆☆ (110/350pkt)

Spryt | Mądrość [Poziom 1]: ★☆☆☆☆ (80/350pkt)

Charyzma [Poziom 0/1]: ★☆☆☆☆ (70/350pkt)

Magia [Poziom 1]: ★☆☆☆☆ (120/350pkt)


STARY

Siła [Poziom 1]: ★☆☆☆☆ (80/350pkt)

Zręczność [Poziom 1]: ★☆☆☆☆ (60/350pkt)

Kondycja [Poziom 1]: ★☆☆☆☆ (60/350pkt)

Inteligencja [Poziom 1]: ★☆☆☆☆ (120/350pkt)

Spryt | Mądrość [Poziom 1]: ★☆☆☆☆ (120/350pkt)

Charyzma [Poziom 0/1]: ★☆☆☆☆ (60/350pkt)

Magia [Poziom 1]: ★☆☆☆☆ (100/350pkt)


poniedziałek, 6 czerwca 2022

Bluetree - God of This City

Bluetree – God of This City

Oryginał

You're the God of this city

You're the King of these people

You're the Lord of this nation

You are

 

You're the light in this darkness

You're the hope to the hopeless

You're the peace to the restless

You are

 

There is no one like our God

There is no one like our God

 

For greater things have yet to come

And greater things are still to be done in this city

Greater things have yet to come

And greater things are still to be done in this city

 

You're the God of this city

You're the King of these people

You're the Lord of this nation

You are

 

You're the light in this darkness

You're the hope to the hopeless

You're the peace to the restless

You are

 

There is no one like our God

There is no one like our God

 

For greater things have yet to come

And greater things are still to be done in this city

Greater things have yet to come

And greater things are still to be done in this city

 

Greater things have yet to come

And greater things are still to be done here

 

There is no one like our God

There is no one like you, God

 

For greater things have yet to come

And greater things are still to be done in this city

Greater things have yet to come

And greater things are still to be done

 

We believe, we believe in you, God


Greater things have yet to come

And greater things are still to be done in this city

Greater things have yet to come

And greater things are still to be done here

Greater things, still to be done here

Ooh

 

 

 

 

Tłumaczenie fonetyczne

Tyś królem tego miasta

Tyś królem tych ludzi

Ty jesteś  lordem narodu

Tyś jest

 

Jesteś światłem w ciemności

Nadzieją w beznadziei

Pokojem dla niespokojnych

Tyś jest

 

Bo nie ma nikogo jak nasz Pan

Nie ma nikogo jak ty, Panie

 

Wielkie rzeczy nadejdą

I wielkie rzeczy nadchodzą tu w tym mieście

Wielkie rzeczy nadejdą

I wielkie rzeczy nadchodzą właśnie

 

Jesteś panem stworzenia

Stwórcą wszystkiego

Królem ponad królami

Tyś jest

 

Jesteś siłą w słabości

Miłością i wsparciem

Zachwytem w smutku

Tyś jest

 

Bo nie ma nikogo jak nasz Pan

Nie ma nikogo jak ty, Panie

Wielkie rzeczy nadejdą

I wielkie rzeczy nadchodzą tu w tym mieście

Gdzie chwała lśni z serc żywych

Wychwalamy i kochamy cię w tym mieście

 

Wielkie rzeczy nadejdą

I wielkie rzeczy nadchodzą tu w tym mieście

Wielkie rzeczy nadejdą

I wielkie rzeczy nadchodzą właśnie

 

Nie ma nikogo jak nasz Pan

Nie ma nikogo jak nasz Pan

Nie ma nikogo jak ty, Panie

Nie ma nikogo jak ty, Panie

 

Wielkie rzeczy nadejdą

I wielkie rzeczy nadchodzą tu w tym mieście

Gdzie chwała lśni z serc żywych

Wychwalamy i kochamy cię w tym mieście

 

Wielkie rzeczy nadejdą

I wielkie rzeczy nadchodzą tu w tym mieście

Wielkie rzeczy nadejdą

I wielkie rzeczy nadchodzą właśnie

 

Nadchodzą właśnie

Nadchodzą właśnie

Nadchodzą właśnie

 

 https://www.youtube.com/watch?v=VgGjUi0tOTc 


niedziela, 26 grudnia 2021

Eventy

 Event gwiazdkowy od Ruby


Ulice gorały od świątecznych światełek, na ulicę wyszły tłumy, wszędzie były rozwieszone dekoracje, a to wszystko przywdziane było pod świąteczny, komercyjny płaszczyk czerwono-białego Mikołaja i puchatych reniferków. Oczopląsu można było dostać od chaotycznej kolorystki mającej na celu fałszywie zbudzić w przechodniach atmosferę świąt. A prawdziwej atmosfery już nie ma, umarła. Jest tylko raz do roku ułomnie wskrzeszana przez właścicieli sklepów, marek i wszystkiego innego, co da się sprzedać. Zwykły zmodenizowany człowiek sam z siebie nie przypomni sobie, kiedy zaczynają się święta, a przynajmniej nie przypomni sobie dla innej sprawy niż kupowanie i dostawanie prezentów. Wiem, zaczęłam od razu z grubej rury marudzić i wylewać całe szambo na kilka dni w roku. Mam swoje powody i wytłumaczenia. 
W ciągu pierwszych dni świąt miałam mnóstwo czasu, by zastanowić się nad ich sensem, genezą i jaka pewnie będzie ich przyszłość. Miałam ten czas w ogromnych kolejkach przy kasie, gdyż ludzie jak zwykle w ostatni dzień obudzili się, że trzeba kupić prezenty i składniki do przygotowywania potraw. Miałam ten czas, przepychając się wśród ludzi, ponieważ nagle na najczęściej uczęszczanej ulicy ktoś postawił świąteczne stragany z "ciasteczkami domowej roboty" sprzedawane od razu w plastikowych opakowaniach, i to dwukrotnie droższe niż w sklepie. Miałam ten czas, czekając na spóźniony transport publiczny, gdyż albo był po brzegi zapełniony, albo stał w korku, albo zderzył się z jakimś idiotą pędzącym na łeb na szyję by zdążyć na wigilijną kolację. Krótko mówiąc wiem o czym mówię i jestem stanowczo za swoim słowem.

A dzisiaj czemu wśród ludzi
Tyle łez, jęków, katuszy?
Bo nie ma miejsca dla Ciebie
W niejednej człowieczej duszy

To wszystko już dawno pomarło. Powtarzam się, ale muszę to podkreślić. Od kiedy świat przejęła globalna komercjalizacja i nadmierny konsumpcjonizm, niezauważalnie i nieodwracalnie firmy zaczęły dopasowywać nasze nawyki, style życia, ważne wydarzenia. Tak z grudnia zrobili sobie złotą świnkę skarbonkę. Pierw stopniowo wymazują treści, które się nie sprzedają, jak na przykład osiąganie szczęścia poprzez samo bycie w gronie z bliskimi. Potem wyduszają z nas kasę na prezenty, których większość z nich nie będzie potrzebna do codziennego życia ani nawet nie osiągnie wartości sentymentalnej. Nie to co kiedyś, kiedy wigilia to był czas głównie dla bliskości, a prezenty były przemyślane i z serca. Cóż, człowiek z natury jest leniwy, więc idzie za wytyczonym schematem, schematem uproszczonym z roku na rok. Dziś nikt nie śpiewa "Hejże ino dyna dyna, narodził się Bóg-dziecina", bo nikt nie pokazał jak. Za lat 50 nikt zapewne nie będzie pamiętał, że się kolędowało. Za to święta obrzydzać nam będą popkulturowe dżingle puszczane na okrągło w każdej stacji radiowej.
I tak oto zakończę mój wylewny strumień świadomości na muzyce, gdyż siedząc przy budce z kawą, krew mnie zalała. Kolejna gwiazdeczka śpiewała o wesołych świętach. Jej z pewnością będą wesołe, gdy zobaczy kasę na swoim koncie pod koniec grudnia.

Zaczęłam się przepychać wzdłuż wcześniej wspomnianych drewnianych straganików. Teraz mogę wydawać się hipokrytką, zważywszy na moją poprzednią opinię na ich temat, ale wyszłam z domu, ponieważ chciałam poczuć choć namiastkę ciepła. U mnie wieje chłodem, tutaj w sumie też, choć mniej.
Podążając ulicą dziwiłam się jak wielu odważyło się wyjść z na zewnątrz w przepełnione tłumy. Podobno jesteśmy w stanie wojny. Pytanie tylko jakiej wojny? Nie chcę zaprzeczyć, że jej nie ma, tylko podważam jej sens. Ta wojna zaczęła się już dawno, nikt nie pamięta nawet dlaczego. Podejrzewam, że jakiś ważny anioł powiedział jakiemuś ważnemu demonowi, by nie brał kąpieli w siarce, bo strasznie śmierdzi. A ten mu odpowiedział, że ładniej pachnie niż on, anioł, wygląda. Konflikt o bezsens.
Ta wojna była u schyłku teoretycznego rozejmu, gdyby ktoś nie dodał swoich trzech groszy. A tak dla ścisłości dwóch, gdyż do wzajemnego mordobicia dołączyły nowe rasy, które dotąd siedziały pod kamieniem. I teraz w powietrzu czuć napięcie, w wiadomością szczują możliwymi atakami na cywili. Podejrzewam, że i tak nic się nie stanie w święta, póki czyjeś kieszenie są puste, ale kto wie. Może, stojąc tu, gdzie stoję, będę zaraz świadkiem makabrycznego wydarzenia.

Przepchnąwszy się przez tłum, przystanęłam pod sklepową witryną, by w spokoju dopić kawę. To był sklep z bielizną, oczywiście w stylu gwiazdkowym. Gwiazdor świecił na sutkach i kroku sklepowego manekina. Oj Mikołaju, w tym roku byłam niegrzeczna. Nie przynoś mi takiego prezentu. Daj za to Jezuskowi coś na bóle, bo się pewnie w grobie przekręca.
Jeżeli mam wierzyć plotkom, jest jeszcze jeden szczególny powód dlaczego są takie tłumy na ulicach. Jeśli dobrze słyszałam, na ziemię wstąpił anioł gotowy spełnić marzenia tych, którzy znajdą zaproszenia do niego. (Bzdura. Kiedyś był taki anioł, a my go zabiliśmy.) Dalej przestałam słuchać, ponieważ nie wierzę już w bajki i legendy bez pokrycia. Jestem pewna, że to po prostu kolejny chwyt reklamowy. Panno przenajświętsza w bieliźnie z reniferów, wskaż im drogę do anioła.
Opróżniłam kawę i wyrzuciłam kubek do śmieci. Nienasycona wróciłam do stoiska zamówić kolejną. Doczekawszy się w kolejce na moją kolej, wyłożyłam wyliczone miedziaki na ladę.
- Jedno latte dyniowe poproszę.
Ekspedientka uśmiechnęła się do mnie, z wyuczonej życzliwości wobec mnie jako klienta.
- Proszę wziąć pieniądze. Druga kawa jest na koszt firmy.
- A to z jakiej beczki? Nic takiego nie jest tu nigdzie napisane.
- Bo to niepiśmienne dzielenie się magią świąt. Małymi gestami ją rozsiewamy.
Bez słowa wzięłam moje pieniądze z powrotem. Pewnie myślała, że jestem biedna i się nade mną zlitowała. Wzięłam kawę i wyniosłam się stamtąd przed oceniającym wzrokiem ludzi za mną. Wydało mi się to nieco podejrzane, dlatego doniosłam ciecz bogów do swojego szarego domu i tam ją wypiłam. W smaku niespecjalnie różniła się. Nie czułam też niepożądanych substancji. Odniosłam opróżniony kubek do śmietnika, znajdującego się pod zlewem pełnym zabrudzonych naczyń, gdyż jest to dobre miejsce do ukrywania swoich brudów. Plastikowa pokrywka do plastiku, kokosowa rurka (kolejny wymysł chamów chcących by twoja rurka stała się miękką ciapą) do biodegradacji, kartonowy kubek i etykieta do kartonu. Wtem zauważyłam na wnętrzu etykiety, iż coś jest do niej przyklejone. Z pewnością było to coś osobnego, gdyż miało odblaskowy kolor. Przejrzałam etykietę czy jest na niej coś jeszcze. Nie, tylko ten odblaskowy listek. Włączyłam lampkę, by lepiej się mu przyjrzeć. I w mroku pojawiło się światło.

*****

24 grudnia, ta noc była inna niż w poprzednich latach. Zamiast ululać się płaczem do snu na pusty żołądek, zajadłam się do pełna ciasteczkami popijanymi mlekiem i rozmyślałam co począć. Złoty bilet dalej jaśniał mi przed oczami i mamił mnie. Miałam wątpliwości co do jego autentyczności, gdyż wciąż wierzyłam, że to chwyt marketingowy. W sensie, pójdę w miejsce wyznaczone na nim, czyli stację kolejową, a tam okaże się, że to jakiś sklep, bądź co gorsza dający złudną nadzieję konkurs. Chociaż... gdyby to była taka akcja promocyjna, na bilecie nie widniałyby moje imię i nazwisko, oraz inicjały. Wygląda jakby była zrobiona specjalnie dla mnie.

*****

Rayiot. Znalazłam się w ogromnym, kamiennym holu stacji pociągowej. Stojąc w oczekiwaniu na swoją kolei, przeglądałam tablicę z odjazdami. Wedle rozkładu, pociąg do Kitan jeździ co godzinę, w weekendy nawet rzadziej, a to tam właśnie muszę się dostać. Ciekawe co takiego specjalnego jest w zapomnianym przez Boga mieście robotników, i dlaczego wybrano akurat to miasto. Niczym specjalnie się nie szczyci, oprócz kopalni z niewolniczą przeszłością (acz niewolnikami byli więźniowie, więc to była dla nich taka jakby resocjalizacja). Gdy wreszcie doszłam do kasjera, przekazałam mu dyskretnie bilet przez okienko.
- Poproszę aby mi pan skasował ten bilet, nie niszcząc go. Zapewne musi być cały.
Facet z okienka spojrzał na mnie z ukosa, po czym przeniósł wzrok na złotą przejazdówkę. Jego oczy natychmiast zalśniły.
- Och, słyszałem o tym. Robicie się coraz bardziej kreatywni.
- Co chce pan przez to powiedzieć?
- Mnóstwo ludzi wzięło sobie tą plotkę jako dobry sposób na dostawanie darmowych rzeczy. A ja już kilka takich biletów tu widziałem, i każdy był falsyfikatem, choć przyznam, że ten jest nawet bardzo ładny. Ładna czcionka. Niestety muszę go skonfiskować.
Nim kasjer wysunął swe ręce po to, co moje, szybko wzięłam go z powrotem. Koniuszkami palców go złapał i uparcie nie chciał puścić. Równomiernie jak jego palce bielały, jego twarz nabierała czerwonego koloru. W końcu puścił, a ja odsunęłam się od kasy.
- Ochrona! Próba oszustwa! - zawył.
Natychmiastowo wycofałam się od jego stanowiska. Pobiegłam w stronę peronów, na których stały jeszcze pociągi. Umknęłam ochronię w samą chwilę gdy drzwi pociągu, do którego wskoczyłam, natychmiast się zamknęły i pojazd ruszył. Zamknęły i pojazd ruszył. Cholera, zaklęłam, ja nawet nie wiedziałam dokąd on jedzie. Chwilę potem interkom mi wyjaśnił.
"Witamy w Mundi Intercity. Celem podróży: Penhan. Następna stacja: Aalvi-Un. Życzymy miłej podróży."
Cholerka do kwadratu. To w przeciwną stronę niż muszę się dostać. Ja spakowałam się na mroźną zimę, a nie na plażę i słońce!

*****

Po wyjściu na pierwszej najbliższej stacji i sprawdzeniu odjazdów do Kitan, zostało mi dwie godziny czekania na stacji. I akurat się myliłam. Otwarte wody i bezdrzewne plaże dają taki sam ziąb co śnieg w zimę. Tyle, że tu nie ma śniegu, za to są porywiste wiatry. Porywiste jak moje skoki z tyczką na słońce. Dlaczego ja się w sumie w to wpakowałam? Zobaczyłam złoty bilet z moim imieniem i nazwiskiem, właśnie czekam na pociąg do miejsca jego przeznaczenia, a dalej nic nie wiem. Nie ma dalszych wskazówek. I dotąd dotarłam do złych miejsc, w których nie chciałam być.
Wyjęłam bilet zza pazuchy i się mu przyjrzałam.
A jeśli to czyiś żart? Ale nie wiem czy byłby wtedy tak sprecyzowany. Może przyjaciele chcą mnie wykiwać? Jaki byłby ich cel w tym? Nie widzieliśmy się od tygodni i nikomu z nich nie mówiłam o moich przemyśleniach na temat tejże "plotki".
Wyrwałam się z letargu myśli gdy wiatr nagle wyrwał mi z rąk złotą kartkę. Nie siedziałam i nie przyglądałam się biernie jak odlatuje, tylko od razu popędziłam za nią. Pół peronu przebiegłam i poślizgnęłam się na lodzie. Dalej widziałam tylko jak moja przepustka szybuje na kolejne perony, a potem przekracza mur i znika za nim. Tę sytuację, oprócz żałosnego jęku, mogłam wyartykułować tylko jednym słowem. Porażka.

*****

Za ostatnie pieniądze zakupiłam bilet powrotny do Rayiot. Czekałam godzinę na stacji i kolejną godzinę by wreszcie dotrzeć. Tak tego nie odczułam, gdyż czas jak obrazy za oknem przemijał dla mnie z zawrotną prędkością. Byłam wypompowana jak sflaczały balon bez powietrza. Poczułam jak los sobie ze mnie pogrywa, pewnie zbija przednie boki. Z bezsilności nie byłam w stanie dotrzeć na własnych nogach dalej niż wyjście ze stacji. Przysiadłam pod murem, kuląc kolana do siebie. Moją skromną walizkę postawiłam obok siebie.
Podszedł do mnie brodaty żul ze swoim dorobkiem na kółkach. Spojrzał na mnie, a ja udawałam, że go nie widzę, że myślę nad czymś intensywnie.
- Wszystko w porządku? - zapytał niechybnie poruszony.
Zgarnęłam głowę, by mu spojrzeć w oczy. Starałam się nie wylać w swych słowach za dużo uczuć.
- Tak, a o co chodzi?
- Siedzi pani tu już tak od godziny. Nie jest pani zimno?
- Mam ciepłą kurtkę na sobie.
- Ale są święta. Nie powinna pani siedzieć w domu, z rodziną?
- O to samo mogłabym pana spytać.
- Po co być takim niemiłym? Tylko pytałem z troski o drugiego człowieka.
- Przepraszam, ma pan rację. Po prostu to nie był mój dzień i teraz się wyżywam...
- Przyzwyczaić się idzie, u mnie ciągle się coś nie udaje.
Pan żul bez pytania przysiadł się do mnie. W sumie jeśli to ma mi jakoś pomóc przetrawić w sobie smak porażki, to jego towarzystwo mi nie przeszkadza.
- Czy zna pan to uczucie, gdy miał pan coś na wyciągnięcie ręki, by potem to w jednym momencie stracić? - spojrzałam tępo w dal.
Siwobrody się zadumał, wcale nie czuć było od niego alkoholem, jedynie biedotą.
- Znam, lecz wtedy nie rozpaczam nad tym jakbym to miał. Jeśli czegoś nie miałem, to nieważne czy mogłem to mieć czy nie. Nie czuję smutku po tym. A co to było, jeśli mogę spytać?
- To było coś, w co na początku nie wierzyłam. Potem uwierzyłam, bo dało mi nadzieję, i szybko zniknęło.
- A więc tak... Skoro uwierzyłaś, że coś może spełnić twoje marzenia, to znaczy, że ta wiara jest w tobie. Nie jesteś już zależna od rzeczy materialnych.
- Ale ja... - zająkałam się - Nie mówiłam nic o życzeniach.
Obróciłam się w stronę menela, lecz jego już nie było. Jego rzeczy i woni też nie. W jego miejscu stał kubek zwykłej kawy, i moje osłupione odbicie w niej.

Dzieci, nie bierzcie nic bez skonsultowania się z lekarzem lub farmaceutą.

<Kto powiedział, że musi się skończyć happy-endem? :v >

niedziela, 28 listopada 2021

Konfesjonał grzechu (od Ruby do Aarona)

Szala odwiecznej walki o przetrwanie jest zmienna i waha się jak waga sprawiedliwości. Moja przechyliła się na złość przeciwko mnie i zostałam przeciążona przez truciznę wstrzykniętą w moje żyły. Od początku byłam zwierzyną łowną, lecz myślałam, że jestem dość zwinną gazelą, by wydostać się z sideł goniącego mnie zbrodniarskiego gonu. Nie pierwszy i nie ostatni raz pomyliłam się w swoich obliczeniach.
Przebudziłam się w pomieszczeniu powiewającym chłodem z każdej strony, byłam cała obolała. Nie wiem czy to przez obrażenia czy przez to jak bardzo twardy był materac. Mój kark zesztywniał, cała się trzęsłam. Musiałam jak najszybciej się wydostać z tego pomieszczenia przypominającego więzienną klitkę. Niespecjalnie interesowała mnie zawartość mebli, gdyż od razu zauważyłam, że drzwi są lekko uchylone. Bez najmniejszego namysłu ruszyłam w ich stronę. O dziwo nikt ich nie pilnował, co wprowadzało mnie w wielką konsternację. Uciekłam czy nadal trwam w pułapce?
Korytarz, którym się kierowałam, a szłam po prostu przed siebie, był pusty. Gdzieniegdzie światło wpadało przez otwarte okna, które niestety były zakratowane. Bardzo przyjemne miejsce. Na skrętach dymiły się staromodne pochodnie. Te jeszcze palące się wskazywały na to, że jeszcze niedawno przechodził tędy ktoś. Zatem podążałam szlakiem palących się palików. Do wyjścia mnie to nie powiodło, lecz zaczęłam słyszeć głosy w oddali, i nie zwariowałam od szoku, naprawdę je słyszałam. Również kroki i stukanie narzędziami o kamień. Głosy przerodziły się w śpiewy, a chód stał się energiczniejszy. Idąc dalej tą drogą napotkałam ledwo domknięte drzwi. To zza nich pochodziły dźwięki, które słyszałam.
Ciekawość wzięła górę i zajrzałam za nie. Jakoś poprzednia przygoda nie nauczyła mnie ostrożności i niewpychania się tam, gdzie mnie nie trzeba. To, co ujrzałam, obeszło wszystkie moje oczekiwania. Kapłani w kółku, a pośrodku leżeli ci, którzy mnie gonili. Ich stan nie mówił nic dobrego o ich witalności. Krwawili z nadgarstków, a życie z nich ulatywało. Spoglądali na sufit rybimi oczami.
Gdy tak się w nich wpatrywałam, niespostrzeżenie złapałam wzrokowy kontakt z mężczyzną najwyższym w kręgu. To był księżulek! Muszę przyznać, że wyglądał imponująco... i zarazem strasznie. Jak z okładek Seksownego Egzorcysty. Rany boskie, gdyby nie ta sytuacja... On ze stoickim spokojem odwrócił się ode mnie i kontynuował. Cała krew ze zbirów spłynęła do jednego dzbanka. Drugi kark, stojący obok księdza, gdy widział, że już się przelewa, wziął go do ręki. Idąc ze wskazówkami zegara, każdemu w kręgu rysował krwią krzyże na czole. Do tego maczał w niej opłatek i rozdawał im. Na ich miejscu bym się tylko modliła, by ci ofiarowani nie mieli jakichś syfów. 
Kiedy wypowiadali przy tym kolejne formuły modlitwy, byli tak głośno, że nie usłyszałam gościa stojącego za mną. Dopiero gdy mną szarpnął i obrócił twarzą w swoją stronę, zauważyłam jego obecność. Szturchnął mną umyślnie o drzwi.
- Nie powinno cię tu być. Jak tu weszłaś, grzesznico? - syknął facet w sułtanie w kolorze brązu, przepasanej sznurem.
- J-ja... sama nie wiem. Zgubiłam się!
- Kłamiesz! Nikt nie ma tu wstępu. Za niegodne próby włamania się do tego świętego przybytku musisz zostać ukarana, demonie!
Pchnął mnie mocniej na drzwi, przez co one się otworzyły z hukiem. Od razu upadłam na podłogę. Skuliłam się w sobie i odczołgałam od napastnika, który chciał mnie pochwycić, a chwilę później uderzyć. Jego karcąca ręka zawisła nade mną, gdy poczułam niespodziewanie paraliżujące uczucie spadania. Ja się ześlizgiwałam w głąb wypełnienia z dziurą po kielichu, ziejącą pustką. Tarzałam się w resztkach krwi, a księża w kręgu tylko z osłupieniem się na mnie patrzyli. Ten atakujący mnie został zatrzymany przez księdza, dzięki któremu tu mogę być i dzięki któremu w sumie żyję.
- Pomóż mi! - jęknęłam żałośnie, niczym dziecko, co mi się niechcianie wyrwało z ust - Co tu się do cholery dzieje?! - starałam się wstać i wyjść z kręgu.

<Aaron? Wybacz księżulku za czekanie. Oraz że tak mało. Zawsze jak coś piszę to mi się nagle coś pierdoli.>

sobota, 13 listopada 2021

Ruby Wade

 | Tytuł |

Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle.

| Art |

https://cdni.rbth.com/rbthmedia/images/2019.06/original/5d03a2d385600a4ecc29dc2d.jpg

| Inne Arty |

Wcielenie Salome

https://images.fineartamerica.com/images-medium-large-5/salome-dancing-elegantly-before-herod-mary-evans-picture-library.jpg

https://images.fineartamerica.com/images-medium-large-5/dance-of-salome-pg-reproductions.jpg


Inne: 

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhuUd97XSfjMykeqkDKcKS1Ny-Ak10DSJ3kNwKL-ynnHokPmC0FMQx0ZCyKLYNgLMV2YX-7vzaXZokxrNzQLxk8bNMtTt6xuE0y4Bf3EgJTfsk0dCLyRTsEfeK097xaMD17iAUhfaEdRU/s1600/ilya-kuvshinov-illustration5.jpg

https://cdnb.artstation.com/p/assets/images/images/007/157/409/large/ilya-kuvshinov-gloves.jpg?1504093018

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn%3AANd9GcROTk9CgdyjwCDYLStg8lDogm9xBLGmHob66Q&usqp=CAU


| Autor Zdjęć |

Gustave Moreau, Leopold Schmutzler, Ilya Krushnov

| Głos |

Serie Opera III - SALOME

| Pochodzenie |

W sensie jej miejsce urodzenia? Nie, ona nietutejsza. Dokładniej nie pamięta skąd pochodzi, jeśli mowa o jej pierwszym miejscu narodzin. Jeśli mowa o jej najbliższych ponownych narodzinach, to to owszem pamięta. Pochodzi z zielonej krainy lasów i jezior. Zimy były tam srogie, temperatury przez 8 miesięcy w roku nie przekraczały 20 stopni. Ale lata, to było coś! Rano pływanie w jeziorze, popołudniu wygrzewanie się na słońcu, wieczorem słuchanie świerszczy. I to wszystko pod wierną osłoną koron drzew, które były wszędzie. Ale obecnie to miejsce nie istnieje. Cały teren został zrównany z ziemią i zalany betonem. Pojawiły się budowle wyższe od drzew, betonowy krajobraz zastąpił jezioro.

| Zamieszkanie |

Zamieszkuje slumsy w dystrykcie środkowym, ale ma wielkie nadzieje kiedyś wydostać się stamtąd. No może na początku chciałaby zdobyć wiedzę, pieniądze, a potem przenieść się do strzeżonej dzielnicy Nova, potem zrobić karierę w Rayiot, a następnie przenieść się na inny dystrykt... Ale na razie jej marzenia wybiegają na to, by przeżyć następny dzień.

| Prowadzący |

Gejsza. (Howrse, z kropką) Gejsza lub Gejjsza na discordzie

| Tożsamość |

Ruby Wade (ze strony ojca) lub Jeffrey (ze strony matki)

| Pseudonim |

Ru w pośpiechu. Rubinka dla bliskich. Sroka tak ogólnie, ponieważ ma oko do znajdywania błyskotek. Noel jako pseudonim podczas "pracy".

| Wiek i Płeć |

Kobieta, która tym wcieleniu ma już z 20 lat, chociaż wygląda na 16. To pewnie przez niecałe 155 cm wzrostu. Urodzona 21 grudnia. Gdyby zliczyć jej wszystkie wcielenia, miałaby z 2100 lat.

| Miłość |

Bi powiedzmy. Wolna, ponieważ trochę się boi zaangażować w związek.

| Rasa |

Nephalem upadłej anielicy (75%) i demona inkuba (25%). Przez tą mieszankę dobro i zło trzyma się w jej krwi na poziomie 50 na 50.

| Podtyp / Chór |

Jak już wyżej wspomniałam, ma w sobie krew inkuba. Jej matka upadła, prawdopodobnie była z trzeciego chóru archaniołów.

| Rola |

Ruby teoretycznie chodzi do szkoły kulinarnej, chociaż kiepsko przyswaja wiedzę stamtąd. Dorabia dorywczo na nockach sprzedając w klubach anielsko-demoniczny pył...

| Aparycja |

Ruby to krasnal o wzroście 155 cm. Ma krótkie kruczoczarne włosy do uszu, które kontrastują z jej bladą cerą lalki porcelanowej. Jest blada jak ściana i koścista, chociaż nie brak jej sił witalnych. Bywa, że staje się małym diabłem tasmańskim. (Uwaga: sił witalnych nie mylić ze zwykłą siłą. Jej chude ramiona nie uniosą nawet 10 kilo, lecz potrafi przebiec maraton.) To niepozorne u niej, ponieważ ma bardzo łagodne i dziecięce rysy twarzy, które mylą co do jej charakteru.

Jej oczy są... jasne. Czasami wydają się być zielone, czasami niebieskie, a nawet i szare. To zależy od otaczającego światła i samopoczucia dziewczyny, bowiem kiedy jesteśmy smutni nasze oczy przygasają. Ma wieczne cienie pod oczami.

Jeśli chodzi o jej resztę ciała, to niechętnie je obnaża całkiem do naga. Życie nie było dla niej życzliwe, przez co prawie wszędzie ma różnego rodzaju blizny. To jej największy kompleks. Te skazy nie pozwalają jej eksponować idealnie zbilansowanego ciała; małe, ale zgrabne piersi, naturalne wcięcie w talii, zaokrąglone poprzez mięśnie pośladki i uda. To wszystko waży 45 kilo i chodzi na chudziutkich nóżkach.

| Umiejętności |

Szybka i zwinna jak lis, ma bardzo wyczuloną czujność. Dzięki niej wyczuwa coś zanim to się stanie. Takie bardzo wielkie przeczucie.

| Przemiana |

Kiedy się przemienia, cierpi. Każdy gram ciała wysyła sygnały o rozdzierającym bólu. Jest tak, ponieważ wtedy z jej pleców wyrastają na siłę czarne skrzydła. Również jej szyja, ręce i nogi pokrywają się czarną smołą, którą tylko siebie brudzi. Jej nogi mogą przemienić się w koźle raciczki, jak u typowego fauna, a co za tym idzie może jej wyrosnąć ogon. Przemianę może nie zawsze kontrolować, bywa, że zwykły impuls ją do tego skłoni.

| Charakter |

Jej charakter to trudny orzech do zgryzienia. Gdyby światowej klasy znani psychiatrzy musieliby ją przebadać (co im się po dobroci nie uda), opadłyby im ręce i dla ułatwienia sobie sprawy stwierdziliby zaburzenia afektywne dwubiegunowe (bipolarność). Dziewczyna jest świadoma, że jest coś z nią nie tak, lecz nie pozwoli się tknąć żadnemu specjaliście przez niemiłe przeżycia związane z panami i paniami w białych kitlach... Poza tym nie lubi się przyznawać do błędów. We wszystkim u siebie je widzi i nie chce ludzi zanudzać o swoich problemach osobistych. Uważa, że nie warto, a zaraz potem pragnie zainteresowania innych jej problemami. Trudno ją zrozumieć...

Wracając do diagnozy, Ruby zachowuje się jak osoba bipolarna, z tym, że u niej huśtawki nastrojów następują dosłownie z chwili na chwilę, a nie z tygodni na tygodnie. W jednym momencie może zachowywać się zupełnie przeciwnie, i to w hiper maniakalnym znaczeniu. Z chichotki do smutaski. Z introwertyczki do ekstrawertyczki. Z cichej myszki do pyskatej jędzy. Wtedy radzę zabezpieczyć się w zatyczki do uszu, ponieważ słowa wypowiadane przez tą niewinną buzię nokautują po uszach. A jeśli sytuacja będzie naprawdę gorąca, szykujcie ochraniacze i niech ktoś dzwoni po pogotowie! Ona nie ma skrupułów (co do istot człekokształtnych oczywiście).

Mimo bycia zmienną jak jesienna pogoda, Rubinka jest lojalną osobą jeśli już pozwoli ci się poznać bliżej. A to też zależy od jej stanu: czy będzie akurat ufna i klejąca się jak kotek, czy zdystansowana i chłodna jak dziki zwierz. Pomimo tego Ru zawsze jest szczera do bólu i stara się być bądź udawać szczęśliwą.

Ruby myśli więcej niż mówi. Często przez to zarywa noce, ponieważ obmyśla różne wyimaginowane scenariusze (które i tak nigdy się nie zdarzą...). To coś, co każdemu się przytrafia. Ona jednak potrafi się zamknąć w swoim wyimaginowanym świecie i zatracić kontakt z prawdziwym światem na parę z dni. To świadczy o jej niezłamanej upartości i dążeniu do celu.

| Moc |

Jej jedyną na ten moment mocą jest przeistaczanie się w osoby, w jakich gustuje ktoś, kogo ona ma na celowniku, i pozyskiwanie z tej persony energii życiowej i nieco jego/jej mocy jeśli tylko złapie haczyk. Jak widać bycie w połowie sukkubem (żeńskim inkubusem) nadaje się nie tylko do uwodzenia. Czy to dobre, czy złe, sama nie wie. Nie zawsze używa tego w złych zamiarach.

Jeśli umrze, ma zdolność reinkarnacji w wybranej ciężarnej kobiecie. Tą "zdolność-dodatek" dostała jako prezent, ale stała się przekleństwem wiecznej męki na ziemi.

| Oręż |

Nosi przy sobie magiczny sztylet z czarnego obsydianu, lecz jest kompletnie bezużyteczny w jej rękach. Ona nie jest godna go używać. Nosi go jako pamiątkę po kimś bliskim kto był... Rękojeść jest zrobiona z białej kości. Wygrawerowana jest na niej scena sądu ostatecznego nad kimś: po prawej niebo i aniołek, po lewej piekło i diabełkeł, a pośrodku taka waga z piórkiem i sercem ("Jeśli twoje serce jest cięższe niż piórko, idziesz do piekła. Jeśli nie, idziesz do nieba.)

Tam, gdzie taszka, jelec i nasada jest umieszczony kamień. On może zmieniać barwy, ale neutralnie jest śnieżnobiały. U Ruby jest on czarny jak obsydian. Jakby trafił do właściciela, albo kogoś komu sztylet 'zaufa', no to nie wiem chyba się będzie świecił jak tęcza. Tego jeszcze nie obmyśliłam.

Na głowni przy liniach zbrocza biegnie taka cieniutka wklęsła linia do tego kamyczka. I tak jakby ktoś go używał, to przez tą linię komora kamyka napełnia się krwią przeciwnika. No i jak jest pełna, a kamyk czerwony, to aktywuje się specjalne kombo damage jak w grach.

| Rodzina |

Jej obecne wcielenie zaczęło się tak... Jej matka spadła z niebios i naraziła się pewnemu inkubowi, który za karę ją zgwałcił. Z tego czynu narodził się brat Ruby- Anioł (czyż nie ironiczne imię jak na pół demona?). Matka była chora psychicznie i znęcała się nad nim cieleśnie. Ale czemu o tym mówię? Otóż dlatego, że z tego karcenia urodziło się dwoje kazirodczych dzieci - chłopczyk Zico, a 8 lat później Ruby. Chore? Tak. Na szczęście Anioł uwolnił się z sideł potwory i założył własną rodzinę. Po paru latach przygarnął do siebie Ruby, chociażby ze współczucia, ale nigdy nie był dla niej jak ojciec. Jego dzieci stały się jej nowym rodzeństwem, a ich mama jej macochą. Mimo to wie, że nie pasuje kompletnie w ten obrazek rodziny.

Jeśli zliczyć też rodziny z jej poprzednich żyć, to okazałoby się, że z co dwudziestą osobą byłaby spokrewniona. Być może gdzieś na świecie chodzą jej praprapra....wnuki.

| Życiorys |

Historię powstania Ruby już znacie, jeśli chodzi o teraźniejsze drzewo genealogiczne. Teraz będzie nieco lżej, więc nie uciekajcie. Tutaj będzie krótko. Pierwsze wcielenie to to, które zapamiętała na zawsze. Było to mniej więcej 14 lat po narodzinach Chrystusa, kiedy przyszła na świat. Żyła jako córka króla Heroda III i królowej Herodiady. Tak się stało, że suma sum arum wychował ją inny Herod, Herod Antypas. Była jego ulubienicą i wielbił patrzeć jak tańczy. Jej matka wykorzystywała tę słabość i namawiała Ruby do tańca w zamian za jej (matki) zachcianki. Sytuacja wymknęła się spod kontroli. Stały się rzeczy, które Ruby wolałaby wymazać z historii. Nie było już odwrotu i nie mogła niczego odczynić. Potem próbując znaleźć sobie miejsce w nowej rzeczywistości natrafiła na nieskazitelnego upadłego... Jak dotąd nienawidziła Boga, obwiniała go za wszystkie swe krzywdy. Lecz ten anioł, który stał się dla niej mentorem i inspiracją do poprawy, naprowadził ją na ścieżkę przebaczenia i dobra. Był dla niej jak ojciec. Cóż, był. Wszystko co dobre, musi się skończyć. Nieskazitelny o wielu imionach musiał iść dalej rozpowiadać słowo Boże... Z myślą o swej podopiecznej dał jej dar reinkarnacji, aby mogli się jeszcze spotkać, jak nie w tym, to w następnym życiu. Pokolenia za pokoleniami, stulecia za stuleciami, ich drogi zawsze się krzyżowały. Jednak po roku 960 Wonka (ówczesne przezwisko Nieskazitelnego) zostawił jej swój sztylet "tak na przechowanie" i od tamtej pory słuch o nim zaginął. Obecnie Ruby krąży po świecie nasłuchując tych, co namawiają do przystąpienia do "Armii Niebieskiej", z nadzieją, iż wśród nich będzie on... Czas spędzony bez niego to czas coraz większej demoralizacji. Efektem tego jest jej obecna profesja.

| Ciekawostki |

Ma problemu od strony demonicznej natury z kontrolowaniem się... Nadmiar estrogenów w niestabilnym, małym ciałku i kłopot gotowy. Zawsze trzymaj w pogotowiu czekoladę białą, bądź mleczną z wiórkami kokosa.

Jakby kogoś interesowało co Rubinka sprzedaje, to jest to jej własna krew. Wstrzyknięta do kogoś innego powoduje efekt jak przy zakochaniu się: uwolnienie się endorfin szczęścia, głupawki, widzenie świata w różowych okularach, itd... Możliwe, iż to może leczyć depresje innych ludzi. Ale co uleczy jej?

| Postscriptum |

Performance w głosie odnosi się do sytuacji z jednego z jej wcieleń jako Salome III kiedy to Ruby wreszcie miała dobrą matkę, lecz za to ojciec ignorował ją jak powietrze żeby potem niezdrowo się nią interesować.


czwartek, 2 lipca 2020

Ruby Wade

| Art |
https://cdni.rbth.com/rbthmedia/images/2019.06/original/5d03a2d385600a4ecc29dc2d.jpg


| Inne Arty |
Jedno z jej wcieleń jako Salome III:
https://images.fineartamerica.com/images-medium-large-5/salome-dancing-elegantly-before-herod-mary-evans-picture-library.jpg

https://images.fineartamerica.com/images-medium-large-5/dance-of-salome-pg-reproductions.jpg

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhuUd97XSfjMykeqkDKcKS1Ny-Ak10DSJ3kNwKL-ynnHokPmC0FMQx0ZCyKLYNgLMV2YX-7vzaXZokxrNzQLxk8bNMtTt6xuE0y4Bf3EgJTfsk0dCLyRTsEfeK097xaMD17iAUhfaEdRU/s1600/ilya-kuvshinov-illustration5.jpg

https://cdnb.artstation.com/p/assets/images/images/007/157/409/large/ilya-kuvshinov-gloves.jpg?1504093018

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn%3AANd9GcROTk9CgdyjwCDYLStg8lDogm9xBLGmHob66Q&usqp=CAU


| Motto |
Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle.

| Głos |
https://vimeo.com/groups/278450/videos/110124845

| Pochodzenie |
W sensie jej miejsce urodzenia? Nie, ona nietutejsza. Dokładniej nie pamięta skąd pochodzi, jeśli mowa o jej pierwszym miejscu narodzin. Jeśli mowa o jej najbliższych ponownych narodzinach, to to owszem pamięta. Pochodzi z zielonej krainy lasów i jezior. Zimy były tam srogie, temperatury przez 8 miesięcy w roku nie przekraczały 20 stopni. Ale lata, to było coś! Rano pływanie w jeziorze, popołudniu wygrzewanie się na słońcu, wieczorem słuchanie świerszczy. I to wszystko pod wierną osłoną koron drzew, które były wszędzie. Ale obecnie to miejsce nie istnieje. Cały teren został zrównany z ziemią i zalany betonem. Pojawiły się budowle wyższe od drzew, betonowy krajobraz zastąpił jezioro.

| Zamieszkanie |
Zamieszkuje slumsy w dystrykcie środkowym, ale ma wielkie nadzieje kiedyś wydostać się stamtąd. No może na początku chciałaby zdobyć wiedzę, pieniądze, a potem przenieść się do strzeżonej dzielnicy Nova, potem zrobić karierę w Rayiot, a następnie przenieść się na inny dystrykt... Ale na razie jej marzenia wybiegają na to, by przeżyć następny dzień.

| Prowadzący |
Gejsza. (Howrse)
Sojuszełke / Gejsza (bez kropki, Discord)

| Tożsamość |
Ruby Wade

| Pseudonim |
Ru w pośpiechu. Rubinka dla bliskich. Sroka tak ogólnie, ponieważ ma oko do znajdywania błyskotek. Ponoć jej prawdziwe imię to Cherubina.

| Wiek i płeć |
Kobieta, która tym wcieleniu ma już z 20 lat, chociaż wygląda na 16. To pewnie przez niecałe 155 cm wzrostu. Gdyby zliczyć jej wszystkie wcielenia, miałaby z 2100 lat.

| Miłość |
Bi powiedzmy. Wolna, ponieważ trochę się boi zaangażować w związek.

| Rasa |
Nephalem upadłej anielicy (75%) i demona inkubusa (25%). Przez tą mieszankę dobro i zło trzyma się w jej krwi na poziomie 50 na 50.

| Podtyp |
Sukkub

| Rola |
Ruby teoretycznie chodzi do szkoły kulinarnej, chociaż kiepsko przyswaja wiedzę stamtąd. Dorabia dorywczo na nockach sprzedając w klubach anielsko-demoniczny pył..

| Aparycja |
Ruby to krasnal o wzroście 155 cm. Ma krótkie kruczoczarne włosy do uszu, które kontrastują z jej bladą cerą lalki porcelanowej. Jest blada jak ściana i koścista, chociaż nie brak jej sił witalnych. Bywa, że staje się małym diabłem tasmańskim. (Uwaga: sił witalnych nie mylić ze zwykłą siłą. Jej chude ramiona nie uniosą nawet 10 kilo, lecz potrafi przebiec maraton.) To niepozorne u niej, ponieważ ma bardzo łagodne i dziecięce rysy twarzy, które mylą co do jej charakteru.
Jej oczy są... jasne. Czasami wydają się być zielone, czasami niebieskie, a nawet i szare. To zależy od otaczającego światła i samopoczucia dziewczyny, bowiem kiedy jesteśmy smutni nasze oczy przygasają. Ma wieczne cienie pod oczami.
Jeśli chodzi o jej resztę ciała, to niechętnie je obnaża całkiem do naga. Życie nie było dla niej życzliwe, przez co prawie wszędzie ma różnego rodzaju blizny. Najbardziej charakterystyczną jest ta na zewnętrznej stronie jej lewej ręki. Układa się w kształt pytajnika. To jej największy kompleks. Te skazy nie pozwalają jej eksponować idealnie zbilansowanego ciała; małe, ale zgrabne piersi, naturalne wcięcie w talii, zaokrąglone poprzez mięśnie pośladki i uda. To wszystko waży 45 kilo i chodzi na chudziutkich nóżkach.

| Przemiana |
Kiedy się przemienia, cierpi. Każdy gram ciała wysyła sygnały o rozdzierającym bólu. Jest tak, ponieważ wtedy z jej pleców wyrastają na siłę czarne skrzydła. Również jej szyja, ręce i nogi pokrywają się czarną smołą, którą tylko siebie brudzi. Przemianę może nie zawsze kontrolować, bywa, że zwykły impuls ją do tego skłoni.

| Charakter |
Jej charakter to trudny orzech do zgryzienia. Gdyby światowej klasy znani psychiatrzy musieliby ją przebadać (co im się po dobroci nie uda), opadłyby im ręce i dla ułatwienia sobie sprawy stwierdziliby zaburzenia afektywne dwubiegunowe (bipolarność). Dziewczyna jest świadoma, że jest coś z nią nie tak, lecz nie pozwoli się tknąć żadnemu specjaliście przez niemiłe przeżycia związane z panami i paniami w białych kitlach... Poza tym nie lubi się przyznawać do błędów. We wszystkim u siebie je widzi i nie chce ludzi zanudzać o swoich problemach osobistych. Uważa, że nie warto, a zaraz potem pragnie zainteresowania innych jej problemami. Trudno ją zrozumieć...
Wracając do diagnozy, Ruby zachowuje się jak osoba bipolarna, z tym, że u niej huśtawki nastrojów następują dosłownie z chwili na chwilę, a nie z tygodni na tygodnie. W jednym momencie może zachowywać się zupełnie przeciwnie, i to w hiper maniakalnym znaczeniu. Z chichotki do smutaski. Z introwertyczki do ekstrawertyczki. Z cichej myszki do pyskatej jędzy. Wtedy radzę zabezpieczyć się w zatyczki do uszu, ponieważ słowa wypowiadane przez tą niewinną buzię nokautują po uszach. A jeśli sytuacja będzie naprawdę gorąca, szykujcie ochraniacze i niech ktoś dzwoni po pogotowie! Ona nie ma skrupułów (co do istot człekokształtnych oczywiście).
Mimo bycia zmienną jak jesienna pogoda, Rubinka jest lojalną osobą jeśli już pozwoli ci się poznać bliżej. A to też zależy od jej stanu: czy będzie akurat ufna i klejąca się jak kotek, czy zdystansowana i chłodna jak dziki zwierz. Pomimo tego Ru zawsze jest szczera do bólu i stara się być bądź udawać szczęśliwą.
Ruby myśli więcej niż mówi. Często przez to zarywa noce, ponieważ obmyśla różne wyimaginowane scenariusze (które i tak nigdy się nie zdarzą...). To coś, co każdemu się przytrafia. Ona jednak potrafi się zamknąć w swoim wyimaginowanym świecie i zatracić kontakt z prawdziwym światem na parę z dni. To świadczy o jej niezłamanej upartości i dążeniu do celu.

| Moc / Broń |
Jej jedyną na ten moment mocą jest przeistaczanie się w osoby, w jakich gustuje ktoś, kogo ona ma na celowniku, i pozyskiwanie z tej persony energii życiowej jeśli tylko złapie haczyk. Jak widać bycie w połowie sukkubem (żeńskim inkubusem) nadaje się nie tylko do uwodzenia. Czy to dobre, czy złe, sama nie wie. Nie zawsze używa tego w złych zamiarach.
Jeśli umrze, ma zdolność reinkarnacji w wybranej ciężarnej kobiecie. Tą "zdolność-dodatek" dostała jako prezent, ale stała się przekleństwem wiecznej męki na ziemi.

| Rodzina |
Jej obecne wcielenie zaczęło się tak... Jej matka spadła z niebios i naraziła się pewnemu inkubowi, który za karę ją zgwałcił. Z tego czynu narodził się brat Ruby- Anioł (czyż nie ironiczne imię jak na pół demona?). Matka była chora psychicznie i znęcała się nad nim cieleśnie. Ale czemu o tym mówię? Otóż dlatego, że z tego karcenia urodziło się dwoje kazirodczych dzieci - chłopczyk Zico (jego prawdziwe imię to Serafin), a 8 lat później Ruby. Chore? Tak. Na szczęście Anioł uwolnił się z sideł potwory i założył własną rodzinę. Po paru latach przygarnął do siebie Ruby, chociażby ze współczucia, ale nigdy nie był dla niej jak ojciec. Jego dzieci stały się jej nowym rodzeństwem, a ich mama jej macochą. Mimo to wie, że nie pasuje kompletnie w ten obrazek rodziny.
Jeśli zliczyć też rodziny z jej poprzednich żyć, to okazałoby się, że z co dwudziestą osobą byłaby spokrewniona. Być może gdzieś na świecie chodzą jej praprapra....wnuki.
| Historia |
Historię powstania Ruby już znacie, jeśli chodzi o teraźniejsze drzewo genealogiczne. Teraz będzie nieco lżej, więc nie uciekajcie. Tutaj będzie krótko. Pierwsze wcielenie to to, które zapamiętała na zawsze. Było to mniej więcej 14 lat po narodzinach Chrystusa, kiedy przyszła na świat. Żyła jako córka króla Heroda III i królowej Herodiady. Tak się stało, że suma sum arum wychował ją inny Herod, Herod Antypas. Była jego ulubienicą i wielbił patrzeć jak tańczy. Jej matka wykorzystywała tę słabość i namawiała Ruby do tańca w zamian za jej (matki) zachcianki. Sytuacja wymknęła się spod kontroli. Stały się rzeczy, które Ruby wolałaby wymazać z historii. Nie było już odwrotu i nie mogła niczego odczynić. Potem próbując znaleźć sobie miejsce w nowej rzeczywistości natrafiła na nieskazitelnego upadłego... Jak dotąd nienawidziła Boga, obwiniała go za wszystkie swe krzywdy. Lecz ten anioł, który stał się dla niej mentorem i inspiracją do poprawy, naprowadził ją na ścieżkę przebaczenia i dobra. Był dla niej jak ojciec. Cóż, był. Wszystko co dobre, musi się skończyć. Nieskazitelny o wielu imionach musiał iść dalej rozpowiadać słowo Boże... Z myślą o swej podopiecznej dał jej dar reinkarnacji, aby mogli się jeszcze spotkać, jak nie w tym, to w następnym życiu. Pokolenia za pokoleniami, stulecia za stuleciami, ich drogi zawsze się krzyżowały. Jednak po roku 960 Wonka (ówczesne przezwisko Nieskazitelnego) zostawił jej swój sztylet "tak na przechowanie" i od tamtej pory słuch o nim zaginął. Obecnie Ruby krąży po świecie nasłuchując tych, co namawiają do przystąpienia do "Armii Niebieskiej", z nadzieją, iż wśród nich będzie on... Czas spędzony bez niego to czas coraz większej demoralizacji. Efektem tego jest jej obecna profesja.

| Ciekawostki |
Ma problemu od strony demonicznej natury z kontrolowaniem się... Nadmiar estrogenów w niestabilnym, małym ciałku i kłopot gotowy. Zawsze trzymaj w pogotowiu czekoladę białą, bądź mleczną z wiórkami kokosa.
Jakby kogoś interesowało co Rubinka sprzedaje, to jest to jej własna krew. Wstrzyknięta do kogoś innego powoduje efekt jak przy zakochaniu się: uwolnienie się endorfin szczęścia, głupawki, widzenie świata w różowych okularach, itd... Możliwe, iż to może leczyć depresje innych ludzi. Ale co uleczy jej?
Nosi przy sobie magiczny sztylet z czarnego obsydianu, lecz jest kompletnie bezużyteczny w jej rękach. Ona nie jest godna go używać. Nosi go jako pamiątkę po kimś bliskim kto był... Rękojeść jest zrobiona z białej kości. Wygrawerowana jest na niej scena sądu ostatecznego nad kimś: po prawej niebo i aniołek, po lewej piekło i diabełek, a pośrodku taka waga z piórkiem i sercem ("Jeśli twoje serce jest cięższe niż piórko, idziesz do piekła. Jeśli nie, idziesz do nieba.)
Tam, gdzie taszka, jelec i nasada jest umieszczony kamień. On może zmieniać barwy, ale neutralnie jest śnieżnobiały. U Ruby jest on czarny jak obsydian. Jakby trafił do właściciela, albo kogoś komu sztylet 'zaufa', no to nie wiem chyba się będzie świecił jak tęcza. Tego jeszcze nie obmyśliłam.
Na głowni przy liniach zbrocza biegnie taka cieniutka wklęsła linia do tego kamyczka. I tak jakby ktoś go używał, to przez tą linię komora kamyka napełnia się krwią przeciwnika. No i jak jest pełna, a kamyk czerwony, to aktywuje się specjalne kombo damage jak w grach.

| Postscriptum |
Performance w głosie odnosi się do sytuacji z jednego z jej wcieleń jako Salome III kiedy to Ruby wreszcie miała dobrą matkę, lecz za to ojciec ignorował ją jak powietrze żeby potem niezdrowo się nią interesować.

czwartek, 4 stycznia 2018

Anioł

smoking snow by NanFe

Mężczyzna. Metr siedemdziesiąt dziewięć. Brak upomnień. Anioł Wade. Uprzedzając pytania: tak, istnieje takie imię. Jego rodzice... Znaczy matka musiała przewidzieć jaki w przyszłości będzie jej pierworodny syn i nadała mu imię sprzeczne z jego naturą. Naturą czysto-krwistego inkubusa. Za cholerę nie wie jak to możliwe, skoro matka była czarownicą... Ojca, demona, widział kilka razy odkąd narodził się 26 lat temu. Tutaj trafił, pod pretekstem szukania zaginionej kuzynki.
Głos



Już będąc dzieckiem był świadom, że świat nie da mu nic za darmo. Jego życie to ciągła walka szczurów. Początek w sumie zaczyna się wtedy, kiedy młoda wiedźma o imieniu Eleonora spotyka wędrownego inkubusa Leona... i zostaje przez niego zgwałcona. Wynikiem czego parę miesięcy później były bliźniaki. "Próbowano mnie wyskrobać widelcem. Spróbowano, na szczęście wydłubano mi serce." Anioł miał siostrę Bibianę (inaczej: Biankę). Teoretycznie byli nie do rozdzielenia, chociaż bardzo się różnili charakterami i wyglądem. Bibi wdała się w matkę: wyrosła z niej zgrabniutka czarnulka o szarobłękitnych oczach i porcelanowej cerze, gdzieniegdzie zaróżowiona i pokryta drobnymi piegami. Natomiast Anioł mało był podobny do rodzicielki. Narodził się z białymi włosami oraz żywszym kolorem skóry. Oczy miał po niej, lecz te z wiekiem dorastania zmieniły się w kolor ognistoczerwony. Jedynie co po niej ma to szereg niemiłych wspomnień dzieciństwa i zaburzenia psychiczne (socjopatia, nadpobudliwość) oraz skłonności do sadyzmu. Matka otwarcie znęcała się nad nimi psychicznie i fizycznie. Aniołowi udało się wyrwać z prywatnego piekiełka, zgotowanego przez nią, będąc nastolatkiem. "Choć był na dnie facet tyrać znów zaczął ciężko!" Robił, co mógł by zdobyć kasę. Pracował, rabował i handlował. Od kumpla brał lekcje mechaniki, a za uzyskane pieniądze chodził na kursy. Obecnie niczego nowego się nie uczy, zyskał jedynie większą pasję do motoryzacji, ale stare nawyki kradzieży pozostały. Czasem na czarno naprawi komuś coś pod maską.



Jest 100% hetero. Nie ma nikogo obecnie, lecz szuka stałej żywicielki. Jego rasa, charakter i sposób bycia teoretyczni uniemożliwia mu to. Między innymi dlatego, że seksem zdobywa energie i moce. Jak już padnie na jakąś panienkę, albo idzie to po dobroci, albo po złości. Po dobroci to jest tak, że pierw chłopak próbuje ją oczarować, komplementować, innymi słowy zauroczyć w sobie. Tej drugiej opcji chyba nie muszę tłumaczyć. To już w skrajnych przypadkach, kiedy przekracza rezerwy swojej cierpliwości i żal mu pieniędzy na dom uciech. Średnio co trzecią to spotyka. Natomiast jeśli się znajdzie taka, która będzie w stanie z nim wytrzymać dobrowolnie na dłużej, będzie traktowana jak królowa. Ktokolwiek powie złe słowo na nią, zostanie zdewastowany. Ktokolwiek źle ją tknie, będzie miał pokaz przemiany w demona, który zapamięta do końca swego życia. Ciekawe wspomnienie na ostatnie 2 minuty. Jak wpadnie w szał to musi polać się krew. Ewentualnie rozwali wszystko wokół siebie. Na czymś musi rozładować swą nadludzką siłę. Oczywiście nie rozwali wszystkiego co popadnie. Swój rozsądek ma na miejscu oraz szacunek do rzeczy. Z szacunkiem do ludzi bywa różnie. Jeżeli spotka osobę chamską, natychmiast pokaże jej gdzie jej miejsce. Nikogo nie wykluczając. Stąd często wdaje się w bójki. Zaś miłym osobom odpłaca się tym samym. Jeśli jesteś idiotą, to nie zdziw się, że będzie cię traktował z pogardą, krzywo wodził wzrokiem czy reagował sarkazmem. A odważ się tylko zarysować jakieś jego mechaniczne cacko to zobaczysz to co ci, którzy nie szanowali jego królowej.

Your Destiny Is Forlorn by BlackFire64

środa, 22 listopada 2017

Fabuła

Krótkie streszczenie wcześniejszych wydarzeń:

,,Świat pod pięknym płaszczem natury z technologii zdycha. Dla ludzi powstała nowa, jedyna w swoim rodzaju grupa dyktatorów o nazwie "Rodzina". Kontrola przez nich nie jest jednak taka surowa jaka się wydaje w post-apokaliptycznych przepowiedniach. Dzieje się na zasadzie inwigilacji 24/7 wyłącznie by na czas zapobiec zagrożeniu. Odbywa się na podłożu "rodzinnej" atmosfery pomiędzy technologią a... ludźmi? Nie licząc odwiedzających, współczesne stwory trudno nazwać razem ludźmi. Bowiem poprzednicy "Rodziny" nie byli tacy przyjaźni w stosunku do nich i traktowali jak swoje króliki doświadczalne. Błąd, wciąż traktują. Tamci nie stracili swego panowania na wszystkich sektorach kuli ziemskiej. O dziwo, są śmiałcy "chcący" dołączyć do sojuszu przeciwników. Dasz się przekupić, czy zawalczysz z "Rodziną" o nowe plony ziemi? Wybór należy do Ciebie!"

=====================================================================

DO WITCHCRAFT ACADEMY

Niepotrzebne / / usunąć.

Pewnego dnia obudziłeś/aś się w obcym miejscu. Rozglądasz się. Nic nie rozpoznajesz. Wstajesz i podchodzisz do okna. Ten krajobraz widzisz po raz pierwszy w życiu. Starasz sobie przypomnieć jak tu się znalazłeś/aś.
Przypomina ci się rozmowa, być może ostatnia, z twoimi rodzicami. Był już późny wieczór. W pośpiechu wręczyli ci kopertę do ręki. Przed domem czekał już wóz. Zabrałeś ze sobą tylko to co mogłeś unieść i wsiadłeś do niego. W środku były osoby w twoim wieku. W ich oczach było widać ciekawość i strach. Nikt z was nie wiedział dokąd was biorą, ponieważ rodzice szybko podjęli za was decyzję. Odjechaliście w nieznanym wam kierunku.
Od zamyśleń odrywa cię cichy szelest. Odwracasz się w stronę drzwi i widzisz kartkę papieru wsuniętą w szparę. Gdy go podnosisz, zauważasz że to kopia dzisiejszej gazety. Nagłówki głoszą groźnie o kolejnym polowaniu na czarownice. Czytasz dalej i widzisz, że odbyło się dzisiejszej nocy... w twoim mieście!
Zdruzgotany/a przekręcasz kartkę, z nadzieją że na odwrocie będzie "it's a prank bro". Jednak nie. Na odwrocie jest tylko wiadomość, że masz się stawić o 12 przed budynkiem. Podpisano: dyrekcja Witchcraft Academy.
Witchcraft Academy... Słyszałeś/aś już o tej szkole. W skrócie: przyjmują tu młodych czarodziejów, którzy przez prześladowania musieli opuścić swój dom. Wiesz jakie są czasy. Wiesz też o polowaniach. Ale zawsze tak jakoś myśl, że tobie też to się może przydarzyć, była daleka od twojej rzeczywistości. Myślałeś/aś być może że tobie się to nie przytrafi. A teraz...
Cóż, nie pozostało mi nic innego jak przywitać cię w naszych skromnych progach.

Kingdom of Blood - opowiadania

Od Białego do Shori Biały był poddenerwowany stratą całego kilkugodzinnego i żmudnego zbioru. Nie dał tego po sobie jednak znać, gdy zobaczy...